Z tej okazji dla nowonarodzonej oraz jej Mamy powstał tort i kartka z życzeniami.
Swój pierwszy pieluchowy tort zrobiłam 2 lata temu na urodziny naszej kochanej Olki Fasolki.
Wówczas prezentował się on tak:
Wówczas prezentował się on tak:
Misia została uszyta własnoręcznie, co było dla mnie nie lada wyzwaniem... Igła i nitka jakoś nie bardzo mnie lubią ale efekt wyszedł słodko!
Był to początek pięknej romantycznej historii....
Rewelacyjny tort, świetna kartka, a misie to mnie rozczuliły, zwłaszcza na ostatniej fotce:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Brises! To pierwszy komentarz na moim blogu a zatem po stokroć milszy! :) Od razu weselej, kiedy tak ciepłe słowo z ust tak szacownej Blogerki! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSuper są takie wspomnienia, bo zawsze zostają na całe życie, ale nie można też zapominać o bardziej praktycznych prezentach. Ja takie uwielbiam najbardziej i nad takimi zastanawiałabym się najbardziej, a szczególnie np. nad produktami firmy https://www.lansinoh.pl/ bo wiem, że są bardzo popularne.
OdpowiedzUsuń